I tak oto zaczęła się moja wielka przygoda.
Córka dwóch góralskich temperamentów. Matki wariatki i ojca szaleńca - jak to zwykłam mówić.
Nikogo bardziej nie kochałam od nich. A moja miłość do nich to miłość do Boga - no bo jak inaczej pokazać, jak bardzo Go kocham i szanuję.
Mimo, że zniszczyli mi życie - do czego sami się przyznają - wiem, że nie zrobili tego specjalnie, a nawet jestem im za to wdzięczna, gdyż co jak co, ale ja do normalnego życia stworzona nie jestem. Mimo, iż drogi naszej trójki się rozeszły w przerażająco szybkim tempie, Istebna to miejsce gdzie zawsze mogę wrócić - miejsce gdzie mam swój dom i swoje korzenie. To moje źródło życia.
I tu chciałabym być pochowana - obok całej mojej wielopokoleniowej rodziny...
Czy to hipokryzja, że będąc wszędzie jestem przede wszystkim tutaj?
Wiem, że to bezczelne co napiszę - ale czasami czuję się żeńską odmianą Cejrowskiego... a przynajmniej tak bardzo chciałabym nią być.